Reklama w internecie Życie...: maja 2015

Polecam

środa, 20 maja 2015

Dziadek cz. III

Nie chcąc polegać jedynie na swej wyobraźni wzbogaconej o własne wspomnienia postanowiłem sięgnąć do jakże skromnej w porównaniu z moimi wyobrażeniami biblioteki rodzinnych pamiątek - fotografii. Skromnej, bo moja wyobraźnia zwiedziona faktem posiadania zarówno wyposażenia, jak i umiejętności dziadka do robienia zdjęć oczekiwała przepastnych albumów bądź pudeł wypełnionych po brzegi archiwalnymi fotografiami. W rzeczywistości znalazłem jedno małe pudełko i to jeszcze nie pełne. Pozostaje mi wierzyć, że nie było to jedyne miejsce, jedyne pudełko, gdzie mogły znajdować się te wszystkie wyobrażane wcześniej fotografie.
Tak czy inaczej odnalazłem w pewnym sensie to, czego szukałem. Uderzające podobieństwo obu twarzy jest zaskakujące. Pomimo różnych uczesań, innych ubrań i otoczenia - to syn swego ojca. To, że posiada podobne acz może nie tak liczne umiejętności, które posiadał dziadek nie było dla mnie takim zaskoczeniem, jak ich fizyczne podobieństwo.
Zdecydowanie obaj posiadali, a mój tato nadal posiada super zdolności wykonywania wszelkich prac. Można się domyślać, że obu łączyło także motto „wszystko w ostateczności robią ludzie, dlaczego więc ja nie miałbym…”. Jako dzieciak przyglądałem się ale nie widziałem. Teraz dostrzegam, jak wiele pracy musieli włożyć bym jako dzieciak widział i miał, co miałem. Coś, co dziś mogę docenić i liczyć na to, że odrobina ich zdolności jest we mnie. Kiedyś cenione ponad mądrości książek „fach w rękach”.
Nie śmiem się równać z ich umiejętnościami, cierpliwością i dokładnością. Mogę jednak zaobserwować pewne podobieństwa w nadziei, że jestem ich spadkobiercą. 
I tylko jedno póki co mnie martwi... Coraz mniej fachowców z zamiłowania, coraz mniej domorosłych majsterkowiczów, a przecież możliwości coraz więcej, pomysłów i wzorców całe mnóstwo. Chyba stajemy się zbyt wygodni.

poniedziałek, 18 maja 2015

Praca z drewnem


Chcąc zagospodarować nie mały balkon, a raczej mniejszy taras, poszukiwaliśmy na rynku dostępnych rozwiązań, które pozwoliłyby czasem doświadczyć relaksu w choć umiarkowanie komfortowych warunkach.

Przyznam, że oferta dostępna na rynku jest dość pokaźna jednak ceny są również duże jak ona sama dlatego szukanie inwencji przeniosło się do Internetu... Tam jest kopalnia wszelkich rozwiązań, wszelkich problemów. Przeróżne portale społecznościowo - galeryjne służą pomocą dostarczając miliony pomysłów na nasze zmartwienia w tym i nasze związane z zagospodarowaniem balkonu... Posiłkowaliśmy się głównie zdjęciami zamieszczanymi na Pinterest ale podonych jest nie mało.


PALETY!


Kto by pomyślał... Nie powiem, że już tego gdzieś nie widziałem, ale to była raczej galeria i jakiś niszowy sklep z minimalistyczną ekspozycją pomalowanych na biało palet. Nie widziałem jednak, że z tak banalnego "produktu" można w sumie wykonać tak wiele różnych, często bardzo atrakcyjnych i funkcjonalnych mebli.

Tak się naoglądałem razem z żoną, że w ostatni weekend pozyskałem kilka starych palet nawet nie EURO, przetransportowałem je do garażu i bez większego projektu podjąłem się zadania zbudowania samemu siedzisk na balkon - w końcu sezon bez mała otwarty.

Nie mam lewych rąk ale do profesjonalisty mi daleko wychodzę jednak z założenia, że wszystko co oglądałem robili ludzie i pewnie wielu z podobnym do mojego doświadczeniem dlaczego miałbym i ja nie spróbować. 


Na szczęście palety były suche - to podstawa, bo inaczej trzeba by było czekać kilka dni na wyschnięcie pozwalające wyczyścić stare, brudne drewno z licznymi uszkodzeniami wynikającymi z faktu jego dotychczasowego przeznaczenia. Na początku obciąłem wystające elementy tak, aby po złączeniu elementów bryła przypominała chociaż w miarę stabilną konstrukcję. Następnie w ruch poszły już narzędzia mechaniczne umożliwiające przygotowanie elementów do malowania i zapewniające bezpieczeństwo przyszłym użytkownikom polegające głównie na uniknięciu wbicia sobie drzazgi. Szlifowanie to dość monotonna praca wymagająca pewnej systematyczności, której u mnie nie ma na zbyciu. Dobrze, że tą pracę można podzielić na kwestie przyjemne i te, które są na kilka sposobów uciążliwe. Uciążliwością był dla mnie wszechobecny drobny pył, który osiadał wszędzie - głównie z nozdrzach. Wiem, wiem... mogłem użyć maski przeciwpyłowej i okularów. Zgadza się i zachęcam do tego, bo z pewnością podniesie to komfort pracy ale co ważniejsze - jej bezpieczeństwo. Pył osiadał również na wszystkim co było w garażu, więc po zakończeniu prac i zbudowaniu wszystkiego co zaplanowane czeka mnie gruntowne sprzątanie całego garażu. Przyjemny natomiast jest sam zapach czyszczonego drewna w trakcie prac, który działał bardzo kojąco i rekompensował dyskomfort pylenia. Innym przyjemnym elementem będzie już korzystanie z mebli zrobionych samodzielnie i na prawdę niskim kosztem.

Na tą chwilę jeden z elementów jest gotowy do malowania. Kolejne planuję zrobić w najbliższy weekend. Zostanie kwestia poduch, które raczej wypadałoby uszyć na wymiar, ale może z tym zadaniem zmierzy się już moja żona... Zawsze można szukać czegoś co jest dostępne w sklepach z wyposażeniem ogrodów. Osobiście wolę jednak te zrobione samodzielnie. Mieszkamy akurat w takim miejscu, gdzie na co drugiej ulicy jest możliwość zakupić jak nie tkanin meblowych to pianek, więc z tym nie powinno być problemu... Co z tego będzie… Coś na pewno... A już wkrótce okaże się co.









środa, 13 maja 2015

Brak motywacji?


Bywają chwile, kiedy zupełnie nie wiem gdzie podziewa się moja energia, mój optymizm, moja dotychczasowa pewność siebie... 
Widzę z perspektywy czasu jak bardzo się zmieniłem... jak z chłopca stałem się facetem... Kiedyś przebojowy dziś bardziej zdystansowany, wycofany i chyba też częściej zmęczony. 

Szukam motywacji.


Biegam - nie regularnie, ale pracuję nad tym.
Ćwiczę - również nie regularnie.
Testuję różne aktywności i mam swoje ulubione (z tych, które już sprawdziłem) ale nie potrafię znaleźć tyle czasu i determinacji żeby trenować regularnie.
Zawsze to samo. 
Kilka miesięcy trenowania, często intensywnego i do bólu, a później długie tygodnie bez energii, bez chęci i woli walki. Nie tak zupełnie bez aktywności ale to nie to samo...
Co zrobić?
Jak wykrzesać z siebie tyle energii żeby zachować ciągłość w treningach?
Jak zdyscyplinować siebie samego mając świadomość, że po 10-12 godzinach pracy i częstych wyjazdach zostawia się w domu rodzinę, której też wypadałoby przecież poświęcić czas... Żona, dorastające dzieci i Ty... Samolubny egoista... 

wtorek, 12 maja 2015

Bez pracy nie ma kołaczy


Czyli bez treningu nie ma wyników. 
Ameryki nie odkrywam, ale na własnych doświadczeniach mogę potwierdzić, że to prawda...
Otóż w ostatnim czasie miałem okazję wystartować w dwóch lokalnych biegach, w trakcie których dopadały mnie liczne kryzysy i zwątpienie, że mogę nie podołać. 
Pierwszy to 8 Poznański Półmaraton, który mimo trudności udało mi się ukończyć w dwie godziny (1:59:43), a drugi to 10km Szpot w Swarzędzu (50:58).
Zarówno przed półmaratonem jak i dziesiątką Szpota odpuściłem treningi... Hmm nie znajduję na to usprawiedliwienia, ale nie o to mi chodzi żeby się usprawiedliwić, ale zwrócić uwagę osobom, które nie mierzą sił na zamiary.
Regularne i systematyczne wybiegi gwarantują poprawę kondycji i przygotowują organizm do większych wysiłków podczas zawodów. Bez właściwych i przemyślanych treningów narażamy się na kontuzje, a nawet bardziej niebezpieczne urazy.
Częste i długie wybiegi przygotują Cię do udziału w półmaratonie czy nawet maratonie pod względem wytrzymałości, ale również zwrócą uwagę na takie kwestie jak odpowiednie obuwie, właściwa garderoba czy wyposażenie w najważniejsze akcesoria. But, który sprawdza się na dystansie 10k na maratonie może przysporzyć sporo problemów.
Ja mam dla siebie i innych chętnych kilka słów na przyszłe wybiegi szczególnie 10+:
1. Nie ubieraj się zbyt ciepło. Lepiej na początku biegu trochę zmarznąć niż się przegrzać albo ciągnąć za sobą przewiązaną w pasie bluzę
2. Na "bufecie" nie atakuj pierwszego stanowiska - często jest puste albo oblegane przez innych... Na kolejnych stołach,  których zwykle jest kilka lub kilkanaście będą czekały napoje i przekąski.
3. Jeśli na "bufecie" są dostępne gąbki zamoczone w wodzie to weź taką ze sobą. Możesz ją użyć na kilka sposobów do zwilżania ust lub schładzania karku, itp.
4. Na krótkie wybiegi nie zabieraj wody, a jeśli z jakichś powodów musisz to nie trzymaj jej przez cały czas w rękach. Zainwestuj w pas dedykowany na takie okazje. Wolne i niespięte ręce to ważny element prawidłowej postawy w trakcie biegu.
5. Nie spinaj się. Miej z biegania satysfakcję i dobrą zabawę.

Ja muszę pójść po rozum do głowy, bo ambicje biegowe, a raczej plany wymagają dobrego przygotowania. Start w półmaratonie tylko mnie w tym utwierdził, bo pierwsze 15 km jakoś przeleciało, ale do mety było już tylko gorzej.

Powodzenia w realizacji Waszych sportowych planów.