Reklama w internecie Życie...: maja 2013

Polecam

poniedziałek, 13 maja 2013

Relaks - Joga



Kilka dni temu zdałem sobie sprawę z tego, jak ważna jest wyobraźnia i jak bardzo łatwo w dzisiejszych czasach i dorosłym życiu pozbawić się tej wspaniałej zdolności.
Dziś mało kto ma czas dla siebie – wyłącznie dla siebie, kiedy to może zafundować choćby kilkanaście, kilkadziesiąt minut na swobodny relaks, który uwolni nas od umysłowych zmagań codzienności. Nie chodzi o czas, kiedy w spokoju możesz pomyśleć, ale w spokoju NIE myśleć, a wyobrażać sobie!
Dotarło to do mnie podczas kilkunastu ostatnich minut Jogi, które jak się zastanowić zwyczajnie marnowałem. Marnowałem, bo zamiast w całości oddać się relaksacji, czemu ma sprzyjać savasana zwyczajnie planowałem, albo podsumowywałem dzień. Były w tym czasie krótkie momenty, kiedy faktycznie miałem wrażenie wielkiego relaksu, odprężenia ale wtedy oczy wyobraźni zwrócone były w kierunku wyimaginowanych obrazów.
Zgaszone światło, kojąca uszy muzyka i nic więcej… W tym czasie powinienem się relaksować, a zamiast tego myślę jak minął dzień, co się wydarzyło, co mogło… Marnuję czas, którego i tak już sporo zmarnowałem. Zmuszam się do relaksu – to znaczy zmuszam, by przestać myśleć, a zacząć czerpać przyjemność z danego mi czasu.
Muzyka to podstawa. Muzyka, a może dźwięki w niej zaszyte pomagają wprowadzić umysł w cykl fantazji, co znacznie ułatwia relaksację.
Udało się!
Dźwięk podpowiada wyobraźni, że wchodzę do pięknego japońskiego ogrodu, w którym kwitnie drzewo wiśni. Piękne, różowe i białe płatki kwiatów delikatnie podnosi wiatr, który czuję na swojej twarzy. Niskie, charakterystyczne zabudowanie otacza żwirowy krużganek, pod koniec którego rośnie idealne drzewo. Jestem tam. Zdaję sobie z tego sprawę i uśmiecham się, kiedy dociera do mnie świadomość wyraźnego, odczuwalnego odprężenia. Niemal czuję zapach kwiatów… Czas wracać. Ruszam stopami, dłońmi, przeciągam się, otwieram oczy i powoli siadam. Koniec relaksu, a zaczynałem się wciągać…
Przypomniał mi się inny „seans”, kiedy chcąc odnaleźć spokój po całym dniu pracy, wielu godzinach przed komputerem chętnie zamknąłem zmęczone oczy słuchając odgłosów fal czeszących piach morskiej plaży. Chwilę trwało zanim wyciszyłem się na tyle, że mogłem zbliżyć się bosymi stopami do utwardzonego wilgocią piachu. Słyszałem tylko szum. Żadne inne odgłosy nie zakłócały regularności szumiących fal, syczącej morskiej piany. Nic. Żadnych rozmów, ptaków. Żadnych mechanicznych odgłosów, do których tak bardzo przywykły moje uszy. Podchodzę bliżej i czuję wyraźnie zimno wody, która obmywa mikre ziarnka piachu przyklejone do stóp. Zaskoczony chłodem powoli wycofuję się i próbuję rozejrzeć w około ciekaw otaczającego mnie pejzażu. Dziwię się. Spodziewałem się - nie wiem dlaczego - palm i egzotycznej roślinności, a widzę omszałe kamienie, ostre skarpy i rozległe zielone, zimne łąki. Ponownie czas na powrót. ruszam stopami, dłońmi. Przeciągam się i siadam. Na dziś koniec relaksu.
Można się uzależnić...
Jeśli mocno chcesz i skupisz się na tym krótkim czasie dla siebie to jesteś w stanie wiele zyskać.
Ja czekam na kolejny czas, kiedy z większym zaangażowaniem uruchomię pokłady wyobraźni i uzyskam fantazje błogich krajobrazów kojąco wpływających na łaknącą ich moją głowę.

wtorek, 7 maja 2013

Co by było gdyby...



Taka refleksja naszła mnie ostatnio – jak wiele musimy każdego dnia dokonywać wyborów. Od najprostszych na przykład sklepowych – jaki produkt kupić, po te już trudniejsze – życiowe, od których wiele może w przyszłości zależeć.
Leżałem sobie i zastanawiałem się - co by było gdyby…
Wiem, że ważne jest by żyć tu i teraz, by przeć do przodu i nie rozpamiętywać przeszłości, ale z drugiej strony nie możemy też o tej przeszłości zapomnieć. Warto chwilę się zatrzymać i zastanowić, zbadać, wyciągnąć nauki z naszych wyborów. Powiedzenie mówi, że „człowiek uczy się na błędach”  - szkoda, że na swoich, ale przecież tym bardziej warto o tym pomyśleć.
Osobiście z perspektywy swoich doświadczeń zastanawiam się nie tylko nad tym, jakich wyborów dokonam w świetle tych już dokonanych, ale również jak dziś wyglądałoby moje życie, gdybym na rozstaju dróg poszedł w inną stronę.
Co by było gdybym wybrał inną szkołę…
Co by było gdybym znalazł inną pracę…
Co by było gdyby wybrała mnie inna kobieta…
Taka refleksja nie wynika z niespełnienia, niezadowolenia z życia, czy jego rezultatów, ale ze zwyczajnej chęci dokonania pewnych podsumowań i właśnie refleksji nad swoim życiem, nad sobą…
Mam świadomość, że sięganie do takiej historii może wydawać się bezsensowne, ale czy wszystko co robimy musi mieć sens?
Ale do rzeczy.
Co wpływa na nasze decyzje? W jaki sposób dokonujemy wyborów? Robimy to samodzielnie, czy ktoś na nas wpływa?
Myślę, że to dość głęboki temat i wiele innych jest z nim mocno powiązanych, a im więcej mamy lat, im większe są nasze doświadczenia tym podejmowane wybory powinny być łatwiejsze i bardziej rozsądne i świadome.
Bo jaką świadomość ma nastolatek, który musi zmierzyć się z wyborem szkoły, co może mieć istotny wpływ na jego przyszłe życie. Jaką rolę odgrywają tu rodzice? Jakimi radami wspierają swoją pociechę? Jaką role ogrywa jego dotychczasowe środowisko i doświadczenia. Czy pójdzie w kierunku praktycznym rezygnując z marzeń, czy wybierze kierunek zgodny z jego upodobaniami, czy uda się połączyć pasję z przyszłym zawodem – najlepiej takim, który pozwoli mu w przyszłości godnie żyć…
Jaką pracę podejmie? Co będzie istotne dla niego? Czy zdecyduje się podjąć pracę, która pozwoli mu na utrzymanie więzi rodzinnych, pozwoli utrzymać stałe kontakty z przyjaciółmi, a może wybierze karierę za wszelką cenę i granice nie będą stanowiły dla niego przeszkody. Porzuci środowisko, w którym się wychował by podbijać nowe rynki, by spełniać się zawodowo, by kupić sobie szczęście. Czy je odnajdzie?
Czy spotka swoją miłość i czy będzie to miłość z wzajemnością? Czy nie będzie ranił i nie będzie raniony? Jak będzie radził sobie w relacjach serca i rozumu – bo czy nie jest prawdą, że gdzie wielkie serce tam mały rozum i odwrotnie. Czy odnajdzie tą równowagę i będzie hojnie dawał by równie hojnie być obdarowywanym…
Zobaczcie jak dużo zależy od naszych decyzji. Przecież począwszy od wyboru tego, co kupujemy do jedzenia, po to do jakiej szkoły i pracy pójdziemy i z kim zwiążemy nasze losy zależy jakość, długość i sens życia, więc czy nie warto się na chwile zatrzymać i zastanowić, czy kierunek w którym idziemy jest słuszny, zgodny z nami… Co możemy zrobić, by te decyzje były lepsze, jak nie poddanie refleksji tych dotychczasowych…

czwartek, 2 maja 2013

Star Wars

Nie wiem czy należę do pokolenia, w którym wszyscy chcieli być Hanem Solo lub Anakinem, ale Gwiezdne wojny odcisnęły swoje piętno w postrzeganiu nie tylko kinematografii. 
Ta kręcona w sumie od lat 70'tych (premiera "Nowej Nadziei" odbyła się w 1977r) ma do dziś duży wpływ na kulturę masową i szeroko pojęty marketing.
Najpopularniejszy gadżet to bez wątpienia miecz świetlny, który od replik po nieudolne kopie cieszy się do dziś niemalejącymi wynikami sprzedaży. Hełm Lorda Vadera czy Szturmowca Imerium to równie popularne akcesoria nieodzownie cieszące się zainteresowaniem nie tylko małych chłopców, ale i całkiem dużych facetów.
W ostatnim czasie powstały dla facetów cieszące oko, dobrze wyglądające i ciekawie stylizowane zegarki, które ucieszą zarówno wiernych Republice, jak i tych którzy wolą ciemniejszą stronę mocy Imperium!
Każdy z modeli wyraźnie odzwierciedla - co widać od pierwszego spojrzenia, postacie bohaterów Star Wars, które są charakterystyczne i podobają się chyba najbardziej - stąd pewnie taki wybór producenta, czy projektantów tej serii.
Oto seria tychże unikalnych czasomierzy!!! Sześć modeli do dość duży wybór dla każdego fana przygód fantastycznych bohaterów, którzy zaskakują nas swoimi umiejętnościami, mocami czy charakterystycznym wyglądem, który kapitalnie został odzwierciedlony w projektach przedstawionych na fotografiach. Ja mam swoje typy, ale szanuję i cenię opinię innych - szczególnie odmienne od moich...



Pierwszy typ:
  


Darth Maul
Od razu rzucił mi się w oczy i bez chwili zastanowienia trafiłem, jakiej postaci został dedykowany - jeśli tak to mogę ująć. Krwisty czerwony kolor na tle czerni to jak by spojrzeć w wytatuowaną twarz mrocznego wojownika, Lorda Sithów.


Drugi typ: 
C-3PO
Tutaj przez chwilę się wahałem, ale uznałem, że to nie zmyłka a względy estetyczne spowodowały, że koperta i bransoletka zegarka są w odcieniu grafitowym, a nie złotym, co byłoby typowe dla tego zabawnego robota protokolarnego. Kolor złoty dyskretnie różnicuje i uszlachetnia nie tylko sam zegarek, ale mam wrażenie, że również postać tego dość tchórzliwego, ale oddanego robota, którego możemy oglądać na wieku koperty.

Trzeci typ:

R2-D2
Nie wiem, jak wyglądałyby gwiezdne wojny bez tego jakże użytecznego droida naprawczo-nawigacyjnego... 
Osobiście uzupełniłbym kopertę tego nowocześnie stylizowanego zegarka o kolor biały, który kojarzy się nieoderwalnie z R2-D2. Ten "pipkający" robocik, dość nieporęcznie poruszający się na swoich kółkach - na szczęście mógł wspomagać się wyrzutniami, które pozwalały mu przelatywać na niewielkich odległościach. Wielokrotnie ratował z opresji swoich ludzki towarzyszy przygód.

Moje typy odnoszą się jedynie do tych konkretnych modeli zegarków firmy SEIKO, a nie do moich realnych preferencji związanych z autentycznymi postaciami ekranizacji Gwiezdnych Wojen. Uniwersum "Star Wars" jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych i najbardziej dochodowych dzieł współczesnej kinematografii. 
Jak dla mnie cena poszczególnych modeli jest równie fantastyczna co same postacie, ale znam kilka osób, dla których nie stanowi to problemu, bo posiadanie stylizowanego, markowego i limitowanego zegarka jest ważniejsze niż ulokowanie kilku tysięcy w mniej lub bardziej intratną inwestycję.
Szczegółów dotyczących parametrów techniczny, ceny i możliwości zakupu szukajcie pod adresem www.luxtime.pl