Może jestem niezrównoważony bardziej sportowo niż
emocjonalnie. Może szukam… Może to wymówki, by nie być konsekwentnym w tym
czego dotknąłem dotychczas. Bez względu na powody dotykam kolejnego obszaru,
który był dla mnie obcy, a dotykałem go zwykle pod wpływem krótkotrwałej
fascynacji będąc przy okazji nad polskim morzem.
Chodzi o bieganie.
Wiem, że w tym temacie jest do odnalezienia w sieci wiele
treści, które w różnych aspektach dotykają szeroko pojętego biegania. Głównie
co można spotkać to poradniki dla początkujących i mnogości błędów jakie są
popełniane przez osoby zaczynające biegać.
Nie powiem, że nie pomogły mi one zrozumieć dlaczego nie biegałem
do tej pory… Nie lubiłem, bo jak większość początkujących szybko się męczyłem,
a później chodzenie sprawiało ból jak po konkretnym treningu „leg day”.
Wziąłem sobie do serca kilka na prawdę pomocnych rac i
zacząłem raz jeszcze.
Sprzyjającą okolicznością było przeprowadzenie się w okolice
Poznania, który zwyczajnie sprzyja bieganiu.
„Najpierw powoli, jak żółw ociężale…” zaplanowałem
stosunkowo krótką trasę, którą zamierzałem „przebiec” zgodnie z zaleceniami
bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek. Ale co się stało? Nie potrafiłem
zwolnić i maszerować na przemian z truchtaniem… podobało mi się że biegnę i
pomimo pewnych trudności z oddychaniem biegłem dalej. To było może 3-3,5 km.
Szczęśliwy, że zrobiłem kółko i dotarłem do domu zacząłem planować dalsze
trasy. Tak z dnia na dzień… Niczego się nie nauczyłem… Zapał minął już
następnego dnia wraz z boleściami całego ciała z naciskiem na dolne partie…
Jeszcze raz lektura i ponowne próby.

Ale chciałbym podzielić się z Wami zupełnie czymś innym niż
wstęp do mojego biegania.
Osobiście częściej biegam w godzinach popołudniowych, co z
uwagi na porę roku stało się porą wieczorową, a co za tym idzie dość ciemną. Zwykle
improwizuję biegnąć. W trakcie biegu decyduję czy skręcę dziś w lewo czy prawo.
Pobiegnę przy drodze czy przy lesie.
Każdy z biegających bez względu na staż biegnie czasem po
zmroku i co najmniej pewien odcinek trasy jest nie oświetlony, a do tego często
jest to fragment drogi bez pobocza.
Pomijam kwestie kierowców, dla których konkurencją jest
wszystko na drodze od innych kierowców przez motocyklistów, rowerzystów,
pieszych, biegaczy na zwierzakach kończąc. Trudno jest odstąpić te pół metra do
półtora metra jezdni. Trudno jest zachować skupienie i dostosować prędkość do
zmieniających się warunków i widoczności. Po czym wnoszę? Wczoraj założyłem na łydkę
odblaskową opaskę z migającymi diodami oraz na nadgarstek świecącą lampkę,
którą można kupić w każdym sklepie sportowym.
Niestety nie byłem widoczny dla kierowców. Takie bynajmniej miałem wrażenie po
tym jak musieli zwolnić tuż przede mną, aby uniknąć kolizji z nadjeżdżającym z
naprzeciwka pojazdem. Jakież poirytowanie widać było w dostrzegalnej
gestykulacji, która mówiła nic innego jak tylko „Ty ##$#%% !!! nie masz gdzie
biegać po zmroku?!?!” itp.
Pomijam kwestię tego jak kierowcy (sam jestem kierowcą)
skupiają się na prowadzeniu samochodu. W dzisiejszych czasach to może być
trudne, ale żeby nie udowadniać kto byłby odpowiedzialny za mogącą wydarzyć się
tragedię warto pamiętać o kilku sprawach.
Jeśli zabierasz lampkę na bieganie po zmroku to bądź pewny,
że to za mało!
W dzisiejszych czasach warto wyposażyć się w całkiem nie
małą ilość odblasków i światełek. Jak to zrobić, żeby nie wybiegać na trasę
niczym przysłowiowa choinka? Musisz być widoczny z daleka! I być widoczny, a
nie myśleć, że się jest widocznym à
to ważne. Najprościej ubrać kamizelkę odblaskową, bo nie ważne jak wyglądamy
biegnąć, a czy bezpiecznie dobiegniemy do końca trasy.
Warto na taką porę wybrać taką odzież, która posiada wiele
wszywek odblaskowych. Można zabrać ze sobą dodatkową lampkę zakładaną na czoło lub na klatkę piersiową. Świecących i odblaskowych gadżetów jest naprawdę dużo w ofercie każdego sklepu
sportowego z odzieżą i akcesoriami dla biegaczy. Ważne tylko, aby mieć pewność,
że świadome wybieramy je i używamy podczas wieczornych wybiegów. Zdrowego
rozsądku nigdy za mało.
Ja osobiście lubię biegać o tej porze i po ostatnich
doświadczeniach z pewnością zmienię garderobę dobierając ją bardziej starannie,
jak również rozważę planowanie trasy unikając lub minimalizując odcinki trasy
pozbawione pobocza i oświetlenia tak, aby nie narażać siebie i mniej uważnych
kierowców.