Chcąc zagospodarować nie mały balkon, a raczej mniejszy taras,
poszukiwaliśmy na rynku dostępnych rozwiązań, które pozwoliłyby czasem
doświadczyć relaksu w choć umiarkowanie komfortowych warunkach.
Przyznam, że oferta dostępna na rynku jest dość pokaźna jednak ceny są
również duże jak ona sama dlatego szukanie inwencji przeniosło się do
Internetu... Tam jest kopalnia wszelkich rozwiązań, wszelkich problemów.
Przeróżne portale społecznościowo - galeryjne służą pomocą dostarczając miliony
pomysłów na nasze zmartwienia w tym i nasze związane z zagospodarowaniem
balkonu... Posiłkowaliśmy się głównie zdjęciami zamieszczanymi na Pinterest ale podonych jest nie mało.
PALETY!
Kto by pomyślał... Nie powiem, że już tego gdzieś nie widziałem, ale to była
raczej galeria i jakiś niszowy sklep z minimalistyczną ekspozycją pomalowanych
na biało palet. Nie widziałem jednak, że z tak banalnego "produktu"
można w sumie wykonać tak wiele różnych, często bardzo atrakcyjnych i funkcjonalnych mebli.
Tak się naoglądałem razem z żoną, że w ostatni weekend pozyskałem kilka
starych palet nawet nie EURO, przetransportowałem je do garażu i bez większego projektu
podjąłem się zadania zbudowania samemu siedzisk na balkon - w końcu sezon bez
mała otwarty.
Nie mam lewych rąk ale do profesjonalisty mi daleko wychodzę jednak z
założenia, że wszystko co oglądałem robili ludzie i pewnie wielu z podobnym do
mojego doświadczeniem dlaczego miałbym i ja nie spróbować.
Na szczęście palety były suche - to podstawa, bo inaczej trzeba by było
czekać kilka dni na wyschnięcie pozwalające wyczyścić stare, brudne drewno z
licznymi uszkodzeniami wynikającymi z faktu jego dotychczasowego przeznaczenia.
Na początku obciąłem wystające elementy tak, aby po złączeniu elementów bryła
przypominała chociaż w miarę stabilną konstrukcję. Następnie w ruch poszły już
narzędzia mechaniczne umożliwiające przygotowanie elementów do malowania i
zapewniające bezpieczeństwo przyszłym użytkownikom polegające głównie na
uniknięciu wbicia sobie drzazgi. Szlifowanie to dość monotonna praca wymagająca
pewnej systematyczności, której u mnie nie ma na zbyciu. Dobrze, że tą pracę
można podzielić na kwestie przyjemne i te, które są na kilka sposobów
uciążliwe. Uciążliwością był dla mnie wszechobecny drobny pył, który osiadał
wszędzie - głównie z nozdrzach. Wiem, wiem... mogłem użyć maski przeciwpyłowej
i okularów. Zgadza się i zachęcam do tego, bo z pewnością podniesie to komfort
pracy ale co ważniejsze - jej bezpieczeństwo. Pył osiadał również na wszystkim
co było w garażu, więc po zakończeniu prac i zbudowaniu wszystkiego co zaplanowane
czeka mnie gruntowne sprzątanie całego garażu. Przyjemny natomiast jest sam
zapach czyszczonego drewna w trakcie prac, który działał bardzo kojąco i
rekompensował dyskomfort pylenia. Innym przyjemnym elementem będzie już
korzystanie z mebli zrobionych samodzielnie i na prawdę niskim kosztem.
Na tą chwilę jeden z elementów jest gotowy do malowania. Kolejne planuję
zrobić w najbliższy weekend. Zostanie kwestia poduch, które raczej wypadałoby
uszyć na wymiar, ale może z tym zadaniem zmierzy się już moja żona... Zawsze
można szukać czegoś co jest dostępne w sklepach z wyposażeniem ogrodów.
Osobiście wolę jednak te zrobione samodzielnie. Mieszkamy akurat w takim
miejscu, gdzie na co drugiej ulicy jest możliwość zakupić jak nie tkanin
meblowych to pianek, więc z tym nie powinno być problemu... Co z tego będzie… Coś na pewno... A już wkrótce okaże się co.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz