Kiedyś z całą pewnością mniej, ale dziś trochę częściej
odczuwam stres. Nic nowego, bo tak naprawdę stres odczuwamy wszyscy i czy nam
się to podoba, czy nie to zupełnie naturalny stan rzeczy. Co to takiego
postaram się wyjaśnić najprościej jak tylko mogę i postaram się również
podpowiedzieć, czego unikać by lepiej sobie radzić lub złagodzić skutki.

Dla niektórych wystarczającym powodem do odczuwania silnego
stresu jest dorastające dziecko, czasem to egzamin innym razem ślub, wesele,
ciążą, śmierć kogoś bliskiego. Podsumowując każdy z nas inaczej reaguje na
codzienne sytuacje, inaczej do nich podchodzi i inaczej - raz lepiej innym
razem gorzej je znosi.
Na początek zacznijmy może od naszego podejścia do
stresujących sytuacji - dla przykładu niech będzie to wystąpienie przed
większym gremium i żeby nie było stresujące samo wyobrażenie, to niech nie
będzie to aula, pełna innych prelegentów, a raczej toast na weselu przyjaciela.
Jeśli wiem z wyprzedzeniem, że będę miał wnieść toast to mam szansę przygotować się do tego, co w efekcie powinno zmniejszyć napięcie związane z ewentualnym zaskoczeniem.
Bardziej stresujące są sytuacje nagłe, dlatego jeśli możemy – o ile to możliwe –
to starajmy się wyprzedzać pewne zdarzenia, by móc się do nich przygotować.
Kolejną rzeczą jest nasze nastawienie do takiego toastu, a to dlatego, że nasza
pewność siebie lub jej brak to kolejny decydujący element – wmawiając sobie „na
pewno sobie nie poradzę, na pewno się zająknę lub pomylę, co goście sobie wtedy
pomyślą…” nie pomagamy sobie i „na pewno” stres będzie dla nas bardziej
dotkliwy niż przy podejściu z goła odwrotnym „przecież to tylko toast, nic
trudnego, a nawet jak się pomylę to mogę przeprosić i powiedzieć, że trochę się
denerwuję”, co spowoduje, że będzie to dla nas łatwiejsze i mniej odczujemy
skutki stresu. Na marginesie, alkohol może chwilowo pomóc w takiej sytuacji,
ale takiego rozwiązania nie polecam nawet w sytuacji łagodzenia stresu
związanego z wygłaszanym toastem ;)

Innym sposobem przygotowania się do lepszego, łagodniejszego znoszenia stresu jest odpowiednie przygotowanie naszego organizmu, czyli w skrócie - zapewnienie mu wystarczającego poziomu hormonów wywołujących odwrotne reakcje niż kortyzol zwany też hormonem stresu. O sposobach zapewniających dobre samopoczucie pisałem już w poście "złe samopoczucie", ale mogę dorzucić jeszcze kilka rad, które może nie poprawiają samopoczucia, ale z pewnością sprawiają, że lepiej znosimy stres. Warto zastanowić się nad ilością wypijanych dziennie kaw, czy popularnych w ostatnim czasie napojów energetycznych, których kofeina może nas dodatkowo pobudzać.
Nie warto zapijać stresu alkoholem, co może nas chwilowo "zrelaksować" ale nie można wykluczyć sytuacji, w której alkohol w połączeniu ze stresem doprowadzi do depresji, co jest już znacznie bardziej destrukcyjne niż wysoki, ale kontrolowany i świadomy poziom stresu.
Papierosy wbrew pozorom również nie pomagają, a zwyczajowo osoba paląca w stresie sięga dwa razy częściej po papierosa, co w perspektywie długofalowej nie poprawia samopoczucia, nie wpływa ekonomicznie na budżet i stan naszego zdrowia, które jest dość kluczowe z perspektywy reakcji naszego organizmy na stres.
Mam kilka sposobów z własnego doświadczenia, ale o tym innym razem, a teraz warto zastanowić się nad dobrym natlenieniem organizmu, czyli nie tylko otwierać okno, ale i właściwie oddychać - najpierw naturalny wdech i wydech koniecznie przez nos. Kilka takich spokojnych wdechów i wydechów. Po powiedzmy pięciu takich seriach pogłębiamy wdech i pogłębiany wydech, ale bez bezdechu... Najlepiej zamknąć przy tym oczy i wystarczą takie dwie minuty, a zobaczycie, że efekty mogą być zaskakujące :)
Nie warto zapijać stresu alkoholem, co może nas chwilowo "zrelaksować" ale nie można wykluczyć sytuacji, w której alkohol w połączeniu ze stresem doprowadzi do depresji, co jest już znacznie bardziej destrukcyjne niż wysoki, ale kontrolowany i świadomy poziom stresu.

Mam kilka sposobów z własnego doświadczenia, ale o tym innym razem, a teraz warto zastanowić się nad dobrym natlenieniem organizmu, czyli nie tylko otwierać okno, ale i właściwie oddychać - najpierw naturalny wdech i wydech koniecznie przez nos. Kilka takich spokojnych wdechów i wydechów. Po powiedzmy pięciu takich seriach pogłębiamy wdech i pogłębiany wydech, ale bez bezdechu... Najlepiej zamknąć przy tym oczy i wystarczą takie dwie minuty, a zobaczycie, że efekty mogą być zaskakujące :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz