Reklama w internecie Życie...: Facet i emocje...

Polecam

piątek, 8 marca 2013

Facet i emocje...


"chłopaki nie płaczą" - nie? Chyba jednak, ale to za chwilę...
Jakiś czas temu byłem na szkoleniu, nijak nie umiem wpasować je w ramy zawodu, jaki wykonywałem, ale że lubię szkolenia zarówno, jako prowadzący i uczestnik, to chętnie wziąłem w nim udział. Nie jest teraz najważniejsze, jaki był jego poziom, a był średni, ważne natomiast jest to czego się dowiedziałem i co z niego wyniosłem - poza książką, jaką dostali wszyscy uczestnicy.
Temat sam w sobie był ciekawy, a to co do tej pory czułem, czego doświadczałem umiałem teraz nazwać: Inteligencja Emocjonalna.
Szkolenie miało menadżerom zwrócić uwagę na emocje w zarządzaniu, ale nie takich emocjach chciałem dziś napisać, a raczej o facetach i związanych z nimi stereotypem, który mówi, że faceci są twardzi, oschli, nieczuli i nie płaczą. Tak w skrócie...
Otóż to właśnie stereotyp, a raczej mit, bo Facet jest człowiekiem, istotą żywą i nie może istnieć bez emocji. Emocje wyrażają nasze uczucia, pomagają właściwie, choć nie zawsze, zareagować na otaczające nas bodźce. 
Emocje w końcu nie związane są wyłącznie z czułością, wzruszeniem, ale także te powiedzmy negatywne, wywołujące pewien poziom agresji, wzburzenia. One uwalniają adrenalinę, która na przykład pomaga się bronić, co prawda zmniejszając działanie mózgu a wspomagając zachowania oparte na  instynkcie...
Tym razem raczej o emocjach, które często są blokowane przez facetów, ukrywane, wstydliwe i stąd pewnie również ten stereotyp o twardych, niewzruszonych facetach, którzy nie płaczą...
Coraz bardziej dojrzewam do momentu, kiedy przestaje mi zależeć na wizerunku "twardego", "prawdziwego" faceta, który udaje, że jest niewzruszony, nie ma uczuć, nie płacze. Zaczynam to traktować jako coś normalnego, kiedy emocje wywołują u mnie niespotykane zbyt często u facetów reakcje. Dlaczego miałbym się z tym kryć?! 
Owszem... Podoba mi się wizerunek silnego, zaradnego mężczyzny, ale czy nie może to oznaczać również, że ma on prawo do okazywania uczuć, do chwilowych załamań, do przyznania, że nie ma sił, nie daje z czymś rady, że boli go strata, zawód, rozczarowanie. Może reagować w taki sposób w jaki na prawdę czuje. Może być smutny, przygnębiony - może płakać, jeśli tylko jest to prawdziwe, to dlaczego nie?! A przy tym może pozostawać męski, bo męski nie oznacza zawsze silny, zawsze twardy i zawsze niewzruszony, a może znaczyć, że również prawdziwy, czuły i delikatny. 
Nie mam tu na myśli szerzącego się wirusa metroseksualności, która jest wynikiem niezrozumiałej dla mnie mody i wpływu estrogenów, ale myślę o tych wszystkich facetach, którzy na co dzień są ojcami, mężami, dziadkami, czy odpowiedzialnymi pracownikami.
Nie ma się co kryć...
Słucham wiadomości - tragicznych, jest ich pełno każdego dnia - i nie mogę opanować wzruszenia, szczególnie, kiedy słyszę o tragediach dotykających dzieci. Ale bywa, że wzruszam się na bajkach, które oglądam z moimi dzieciakami i choć teraz się uśmiecham, to pamiętam, kiedy mój syn już spał, a ja oglądałem u niego w pokoju bajkę "kung fu panda II" i w pewnym momencie zwyczajnie się wzruszyłem... Wzruszyłem się również, oglądając fragment serialu, w którym matka mówiła do swojego syna żegnając się z nim, a później swojej przyjaciółce dawała wskazówki, żeby nie ganiła go za naukę, bo nie lubi się uczyć, ale jest bardzo zdolny... (i teraz na samo wspomnienie o tym się wzruszam...) Tak mam...
Dlatego pomimo tego, że nie czuję się mazgajem i beksą, a raczej dość męskim facetem, to uważam, że jeśli ktoś jeszcze uważa że "faceci nie płaczą" to może potraktować to jako uogólnienie, bo ja nie wstydzę się tego, że "oczy robią się wilgotne" podczas oglądania wzruszających scen (nie lubię takich filmów), czy słuchania przykrych wiadomości (nie lubię słuchać i oglądać wiadomości)...
Nie lubię takich wiadomości, nie dlatego, że wywołują u mnie takie reakcje, a dlatego, że nie wnoszą nic pozytywnego do mojego życia, powodują poza wzruszeniem, frustracje i ogólną niemoc na otaczającą nas krzywdę innych ludzi i świadomość bezradności... Nie chcę pozostawać obojętny, ale raczej wolę widzieć tą jasną stronę życia i cieszyć się szczęściem, którego często nie doceniamy w świetle tych mniej przyjemnych wydarzeń.

1 komentarz: